czwartek, 17 stycznia 2013

Zlepek życia. Kropka.





Studniówka 2013. ;)



obozowe 2012.


osiemnastkowe, z września. ;)


a oto ja. Tak aktualnie.


Tak, to niestety ja. 
Czas biegnie, nie da się go zatrzymać. Zostało ok. 110 dni do matury. 
No cóż. 
Trzeba by wsiąść się za siebie. I jakoś ogarnąć ten burdel.



Pojawiła się najpierw jedna. Potem druga i trzecia. Kolejna. Spadały na moją dłoń, pozostawiając w miejscu upadku malutką kropelkę. Myślałam, że to będzie tak, jakby jakaś cząstka duszy umarła. A było znacznie gorzej. Czułam, jak coś od środka rozsadza moje ciało, chcąc się uwolnić, aby móc wypuścić wszystkie skrywane uczucia, emocje na wolność. Otworzyć się niczym Puszka Pandory. I być. Siać spustoszenie, krzyczeć, zmieniać historię. Takie było moje wyobrażenie. Gdy wpuszczali trumnę do grobu, ludzie płakali. A ja stałam, czekając, aż przyjdzie kolej na moją rolę w tym przedstawieniu. Stałam i zastanawiałam się, dlaczego właśnie ja. Zapewne, w tej samej sytuacji, wiele osób zadaje sobie właśnie to pytanie. Boże, dlaczego ja? Ale Bóg nie odpowiedział. Zesłał deszcz. Było mu przykro, że zabiera mi najważniejszą osobę w moim dotychczasowym życiu? Czy to sprawiedliwe? Nigdy nie wątpiłam, ale chciałam wiedzieć dlaczego. Jak każdy człowiek. Gdy ktoś podał mi mikrofon, powiedziałam słowa pożegnania. I skończyło się. Ludzie podchodzili do mojej „rodziny” szeptali słowa pociechy i współczucia. Zapewniali, że można na nich liczyć. A ja czekałam. Stałam i czekałam. Czy ktoś pomyślał, że cierpię? Tak. Chociaż nie płaczę? Nie. Czy ktoś w niemym uścisku mógł z całą pewnością zapewnić, że jest przy mnie? Tak.
To dlaczego w dalszym ciągu stoję w miejscu? Nie wiem....



Robimy kawę, bierzemy do ręki książkę z chemii i czekoladę.
Nie tęsknimy, nie płaczemy, nie myślimy.
Cholera. Trochę mi nie wychodzi....




Pop Danthology 2012! Wkręta, wkręta, wkręta, że aż zło. 

P.S. Wiesz, że Cię kocham? -  do Z.
Tomuś - proszę! I ja wcale nie płaczę. ;*